Geoblog.pl    MiiMo    Podróże    Peru 2013    Aguas Calientes - w drodze na Machu Picchu
Zwiń mapę
2013
03
kwi

Aguas Calientes - w drodze na Machu Picchu

 
Peru
Peru, Aguas Calientes
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12294 km
 
Obudziliśmy się wcześnie rano. Chcieliśmy w miarę wcześnie dotrzeć do Ollantaytambo. Na tyle by mieć czas zobaczyć znajdujące się tam ruiny i spokojnie zdąrzyć na nasz pociąg którym mieliśmy wyruszyć o 12.58 do Aguas Calientes. Przystanek busowy (o ile można to tak nazwać) na ulicy PAVITOS to mało przyjemne miejsce. Pełno tam nagabywaczy a turysta z plecakiem działa na nich jak przynęta na rybę. Ciężko się od nich odgonić ale zdecydowanie i dwa słowa (nieliczne jakie znaliśmy po hiszpańsku ) "No Gracias", pozwoliły Nam przedostać się do wybranego przez Nas środka transportu... Duży 16 osobowy Renault Master wydawał nam się w sam raz na 1, 5 h podróż. Zdaliśmy się na europejską myśl motoryzacji i na fakt, że nie będziemy podróżować sami. 10 soli jakie zapłaciliśmy wydawały się uczciwą ceną. Szybko skompletowaliśmy ekipę i ruszyliśmy. Byliśmy jedynymi europejczykami ale nie jedynymi turystami. Oprócz miejscowej społeczności ,podróżowali z Nami backpackersi z Ameryki południowej.
Ollantaytambo to mało urokliwe miejsce. Oprócz ruin, których nie zdecydowaliśmy się zobaczyć z bliska (głównie z braku czasu) i małego rynku nie ma wiele do zaoferowania. Zrobiliśmy kilka fotek, zapoznaliśmy się z miejscową kuchnią i udaliśmy się na dworzec gdzie w bardzo przyjemniej poczekalni oczekiwaliśmy przyjazdu pociągu.
...Od samego początku rozpieszczała nas w Peru pogoda. 2 pierwsze dni naszego pobytu to bezchmurne niebo, wysokie temperatury, dużo słońca, wręcz wymarzona pogoda na zwiedzanie Machu Picchu, które mieliśmy w planach dnia następnego. Już sie nie mogliśmy doczekać by zobaczyć je takie jakie znamy z pocztówek...przecież głównie po to tam jechaliśmy.
Sama podróż do Aguas Calientes to bardzo przyjemnie spędzony czas. 1,h spokojnej jazdy wzdłuż rzeki Urubamby i otaczających ją gór. W cenie biletu jak się okazało wliczony był mały poczęstunek. wypiliśmy więc kawę, zjedliśmy po orzeszku i w takiej miłej atmosferze dotarliśmy do miasta u stóp Machu Picchu.
Z dworca odebrała Nas Pani, która miała dla nas przytulny pokój w jednym z hoteli/hosteli. Pomogła nam go znaleść obsługa hotelu w którym mieszkaliśmy w Cusco. Hostel okazał się być w miarę przyjemny poza jednym małym szczegółem. Okna z naszego pokoju wychodziły prosto na dworzec kolejowy a co gorsze to nasz hostel od tego dworca oddzielał jedynie mały chodnik i płot a by było jeszcze gorzej to lokomotywy tychże pociągów zatrzymywały się dokładnie na wprost naszych okien. A lokomotywy to nie byle jakie, spalinowe i to nie jedna a kilka... Uznaliśmy, że jak wrócimy do hotelu po kolejnym typowym dla turysty popołudniu pociągów już nie będzie a wraz z nimi zniknie nasz problem. Nic bardziej mylnego. Ostatni pociąg jak się okazało odjeżdżał o 21.30. Nie wytrzymaliśmy i poprosiliśmy o zmianę pokoju. Było trochę lepiej. Na nasze szczęście pod wieczór było już mniej pociągów a więc i mnie hałasu... Poszliśmy wcześniej spać by w pełni zregenerować siły. W planach mieliśmy wyruszyć bardzo wcześnie bo już o 6 rano na Machu Picchu. Nie liczyliśmy zobaczyć wschodu słońca bo o tej porze roku przed południem Macchu Picchu zazwyczaj przykryte jest chmurami, mgłą. chcieliśmy jednak nacieszyć się czekającym nas widokiem w miarę jak najdłużej. Mieliśmy na to cały dzień gdyż bilety powrotne do Ollantaytambo mieliśmy dopiero na godzinę 21.30.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 12 wpisów12 0 komentarzy0 1 zdjęcie1 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
31.03.2013 - 08.04.2013